|
Wojenne tajemnice - WARSZAWA i OKOLICE Stroroom WERTTREW'a
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Berjer
Przyjaciel Stroroom
Dołączył: 18 Lis 2006
Posty: 1701
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 49 razy Ostrzeżeń: 0/7 Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 23:11, 06 Lut 2013 Temat postu: Wspomnienia styczeń 1945 r. część I. |
|
|
Część I.
Po 68 latach od Ofensywy Styczniowej w 1945 roku, podejmuję próbę opisu wydarzeń jakie wtedy przeżyłem we wsi Rdułtowice gm. Gorzkowice,
Jest to zadanie ryzykowne bo nie robiłem żadnych notatek z tamtego okresu. Nie mam już możliwości skonfrontowania tego co pamiętam z ludźmi, którzy przeżywali tam te same wydarzenia. Obecnie trudno jest określić dokładnie, że coś następowało w takiej kolejności jak ja pamiętam lub przedział czasu był właśnie taki a nie n.p. 2-3 dni lub godziny krótszy lub dłuższy. Zdarzenia i emocje ich przeżywania przez 13-letniego „małolata” jakim wtedy byłem – były duże i trudne po tylu latach do opisania.
Na początek jeszcze bardzo krótkie /bo to szeroki temat/ wyjaśnienie – skąd znalazłem się w tamtym miejscu i czasie ? Jest to istotne jako tło odbioru przeze mnie zaistniałych wtedy wydarzeń oraz obecnego ich zrozumienia przez czytającego niniejsze opisy.
Od urodzenia mieszkam w Warszawie. W czasie Powstania Warszawskiego byłem na Starym Mieście. W nocy ½ września 1944 r. Powstańcy wycofali się kanałami do Śródmieścia. Mój ojciec z Baonem AK „Gozdawy” również. Ja z ranną mamą, w kolumnie cywili zostaliśmy przez Niemców wypędzeni do Pruszkowa /Dulag 121/. Stamtąd załadowani do wagonów towarowych, pod konwojem żandarmów niemieckich jechaliśmy absolutnie nie wiedząc dokąd ? do obozu czy gdzieś indziej ? Niespodziewanie transport rozładowano na stacji Gorzkowice za Piotrkowem Trybunalskim. Następnie rozlokowano w różnych okolicznych wioskach. Nas we wsi Rdułtowice odległej o 7 km. Do dosyć dużej chałupy zajmowanej przez dwóch gospodarzy z rodzinami, dokwaterowano jeszcze warszawiaków: rodzinę z dwójką dzieci i moją mamę ze mną.
Rdułtowice były wtedy małą wioską około 20 /?/ gospodarstw. Położoną w odległości około 1 km. od szosy z Gorzkowic w kierunku Przedborza /ok. 30 km/ oraz na płd. od Piotrkowa Trybunalskiego /ok. 30 km./. Pamiętam, że mieszkańcy wioski używali wtedy nazwy Rdułtowice Kolonia. Natomiast na mapie taktycznej WIG z 1935 r. jest nazwa Rdułtowice Góry. W tych wspomnieniach używam tylko nazwy Rdułtowice bo taka jest na współczesnych mapach oraz w innych bieżących informacjach.
Żyliśmy tam zupełnie odcięci od wszelkich wiadomości z kraju i zagranicy. Dla współczesnych ludzi /ery internetu, TV, komórek i t.p./ to trudne do wyobrażenia. Tylko czasem będąc w Gorzkowicach kupowaliśmy gazetę, oczywiście tylko „gadzinową” piszącą o „sukcesach niemieckich na wszystkich frontach”. Była tam też bolesna dla nas wiadomość o upadku Powstania Warszawskiego. Czasem dochodziły do nas jakieś skąpe ustne wiadomości o zatrzymaniu się frontu nad Wisłą. Ale nie mieliśmy pojęcia co będzie dalej ? Kiedy front ruszy ? Czy może Niemcy zdążą nas przed tym wykończyć ? Komentowano każdą „nowinę”.
Tymczasem nadchodziła bardzo mroźna i śnieżna zima 1944/45.
Jak potoczyły się dalsze wydarzenia i nasze losy w styczniu 1945 roku ?
Na pobliskiej szosie z Przedborza w kierunku Gorzkowic, która nie była zbyt ruchliwa, nastąpiło widoczne i znaczne ożywienie ruchu. W kierunku zachodnim podążały różne środki lokomocji /samochody, furmanki/ wypełnione głównie cywilami i ich pokaźnymi bagażami. Byli to prawdopodobnie uciekinierzy niemieccy i kolaboranci oraz rodziny wojskowych. W czasie okupacji wypędzali Polaków i zabierali ich mieszkania, dobytki i majątki. Teraz ich ucieczka była dla nas sygnałem, że front nadejdzie i uciekają ze strachu.
Obserwowaliśmy to z „naszej” wsi, która była położona na niewielkim wywyższeniu terenu co dawało dobre możliwości obserwacji szosy nawet z daleka. Nie chcieliśmy ryzykować zbliżenia się do szosy i bliższego kontaktu z na pewno zdesperowanymi uciekinierami. Widok tej ucieczki Niemców i t.p. dawał nam dużą satysfakcję, że losy odwracają się. Ale jednocześnie po doświadczeniach okupacyjnych i Powstania Warszawskiego, obawialiśmy się z jakimi skutkami dla Polaków przetoczy się jednak oczekiwana przez nas nawała frontowa.
Wreszcie pewnego ranka o świcie, od wschodu doszedł do wsi bardzo odległy nieprzerwany huk, jakby nieustannie grzmiało. Widać było słabe błyski na jeszcze ciemnym niebie. Ludzie wychodzili z domów, patrzyli na niebo na wschodzie i nadsłuchiwali, komentowali. Ktoś powiedział, że to jest przygotowanie artyleryjskie, że po nim ruszą wojska do ataku.
Nie potrafię dziś określić jak długo to trwało. Obserwacja tego niezwykłego wydarzenia odebrała nam wtedy chyba poczucie upływu czasu.
Jednocześnie niejasna dla nas była sytuacja w najbliższej okolicy. Pomimo upływu paru dni, nie było słychać żadnych strzałów. Nie ma walk ani żadnych niemieckich przygotowań do obrony. Natomiast zobaczyliśmy na szosie uchodzące w dużym pośpiechu w kierunku Gorzkowic różne niemieckie pojazdy wojskowe i niewielkie oddziały piesze lub na saniach. Nie było żadnego ruchu wojsk na bocznych drogach biegnących przez wieś.
Dalsze zmiany sytuacji w tej okolicy oraz w Rdułtowicach, przebiegały niespodziewanie dla nas nagle i szybko tak, że obecnie nie potrafię uszeregować i podać ich rzeczywistej kolejności na przestrzeni około 3 – 4 dni.
Zwracam uwagę, że wszystko rozgrywało się w ciężkich warunkach zimowych. Był głęboki śnieg i mróz ponad -20 st. C.
Od wschodu słychać było odległe wybuchy pocisków i strzelaninę mniejszego kalibru oraz pokazał się dym z pożaru. Nagle na szosie urwała się kolumna uciekających wojsk niemieckich i nastąpiła cisza. Nie było widać żadnych wojsk – ani uciekających ani ścigających..
Po pewnym czasie – tego samego dnia na szosie ukazały się czołgi jadące w kierunku Gorzkowic. Do wsi przyjechał samochód ciężarowy /studebaker/ . Marka nam jeszcze nie znana tak jak i mundury siedzących w nim żołnierzy. Było to nasze pierwsze spotkanie z czołówką wojsk radzieckich 1 Frontu Ukr. 4 Armii Pancernej. Cieszyliśmy się, że Niemcy już zostali wypędzeni. A „radzieccy” rozejrzeli się po tej małej wiosce, coś tam pogadali z mieszkańcami, wsiedli na samochód i pojechali – „na Berlin” – jak podobno mówili.
Na szosie następował coraz większy ruch różnego rodzaju pojazdów wojskowych: czołgów,
samochodów ciągnących działa i wiozących żołnierzy. Wojsko pokazało się również na wąskiej drodze przez wieś. Jechali konno i na saniach z jakimiś skrzynkami, maszerowali pieszo pomimo głębokiego śniegu na tej drodze. Widać było już duże zmęczenie piechurów i niewielkich koników ciągnących sanie.
Mapa jest załącznikiem do książki „Wojna wyzwoleńcza narodu polskiego…” opr. WIH.
Z prawej strony widać linię frontu na początku stycznia 1945 i pozycję wyjściową 1 Frontu
Ukraińskiego. Strzałka z oznaczeniem 4 A Panc w kierunku Piotrkowa wskazuje m.in.
kierunek działania tej Armii w okolicy Rdułtowic.
Mapa 1
[link widoczny dla zalogowanych]
Po wsi rozeszła się pogłoska, że wojsko rekwiruje konie, że zabierają wypoczęte konie a zostawiają w zamian swoje. Lub nie zostawiają swoich tylko dodatkowo doprzęgają zarekwirowane wzmacniając w ten sposób siłę zaprzęgu. Wydają jakąś „bumagę” czyli – pokwitowanie. Żeby uchronić się przed takimi rekwizycjami, gospodarze zaczęli ukrywać konie w różnych budynkach gospodarczych jak n.p. spichlerze, komórki i t.p. zasłaniając je tam czym się dało. Jeden z gospodarzy posiadający dwa ładne konie, miał też duży dom z kilkoma pomieszczeniami. Konie wprowadził do pokoju najbardziej odległego od wejścia do domu i zasłonił drzwi. Nie wiem co im dał żeby stały cicho i nie rżały /może breji od bimbru ?/ ale w ten sposób uchronił swoje koniki.
Wycinek z mapy opracowanej przez WIH do „Indeksu dat wyzwolenia niektórych miejscowości…w latach 1944/45 „. Dodatek do nr 2/1961 WIH.
Mapa 2. Przy każdej miejscowości podana jest data jej wyzwolenia w styczniu 1945 r.
[link widoczny dla zalogowanych]
Wierzchołek granatowego trójkąta wskazuje przybliżone położenie wsi Rdułtowice gm. Gorzkowice.
Wieczorem do gospodarza u którego mieszkaliśmy przyszła grupka /drużyna ?/ około 10 żołnierzy radzieckich z oficerem i powiedzieli, że będą nocować w stodole. Poprosili o umożliwienie im przygotowania sobie kolacji w kuchni oraz o ziemniaki i cebulę. Ugotowali ziemniaki, dodali cebuli i wyjętą z puszek „świńską tuszonkę”. Była dosyć tłusta konserwa z dostaw amerykańskich. Mówili, że to pomoc sojuszników. Chyba nawet wszyscy wtedy próbowaliśmy taką konserwę po raz pierwszy. Przespali się w stodole. Rano po śniadaniu poszli czy pojechali dalej.
Moja mama jeszcze wieczorem pytała oficera radzieckiego, gdzie jest Wojsko Polskie bo słyszała, że jest Armia Polska ? Odpowiedział, że Wojsko Polskie poszło na Warszawę ale tu też na pewno przyjdą.
Mieszkańcy wioski a szczególnie my wypędzeni z Warszawy – zastanawialiśmy się gdzie zniknęli Niemcy ? Jak to się stało, że zupełnie bezboleśnie przeszedł front, którego skutków wcześniej wszyscy obawiali się ? Ale cieszyliśmy się myśląc, że dla nas wojna skończyła się.
Część II - będzie JUTRO przed poł.
Post został pochwalony 3 razy
Ostatnio zmieniony przez Berjer dnia Sob 21:35, 09 Lut 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lawor11
Moderator
Dołączył: 29 Paź 2007
Posty: 1780
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 24 razy Ostrzeżeń: 0/7 Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 21:23, 27 Paź 2016 Temat postu: |
|
|
Ciekawy tekst, ładnie napisany, jak dla mnie, jak profesjonalna książka
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez lawor11 dnia Czw 21:23, 27 Paź 2016, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|