|
Wojenne tajemnice - WARSZAWA i OKOLICE Stroroom WERTTREW'a
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
aalto
Junior
Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/7 Skąd: Konstancin-Jeziorna Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 14:53, 21 Sty 2009 Temat postu: Konstancin traci swoją legendę |
|
|
Konstancin traci swoją legendę
Tomasz Urzykowski, jsm2008-09-23, ostatnia aktualizacja 2008-09-23 23:51
Bez niczyjej zgody prywatna spółka zrównała z ziemią "Julisin", jedną z najcenniejszych willi w Konstancinie. W czasie wojny rezydował tu hitlerowski gubernator Ludwig Fischer, a po nim PRL-owski dygnitarz Bolesław Bierut
Miejsce, w którym stała willa "Julisin" przy ul. Żółkiewskiego 31 otacza teraz kilkumetrowej wysokości "parawan" z zielonego brezentu. Dlatego z ulicy nie widać rozbiórki. Mieszkańców zaniepokoiły jednak wyjeżdżające z posesji ciężarówki z gruzem. Alarm wszczął Piotr Nowicki z Towarzystwa Przyjaciół i Miłośników Konstancina sprawujący funkcję społecznego opiekuna zabytków tej miejscowości.
- Nie ma domu, nie ma nic, jest dziura w ziemi - mówi zdenerwowany - Budynek był w doskonałym stanie. Można go było adaptować. Miał ogromną wartość. To ostatnie dzieło znakomitego architekta Czesława Przybylskiego.
Wertheim, Fischer, Bierut
Otoczona wielkim ogrodem modernistyczna willa była luksusową rezydencją wzniesioną w latach 1933-35 dla Gustawa Wertheima, pierwszego dyrektora tramwajów elektrycznych w Warszawie, potem prezesa rady nadzorczej fabryk Pocisk i Borysewo. W tym zaprojektowanym przez Czesława Przybylskiego domu odbywały się koncerty i bale dla przedwojennych elit. Jego wnętrza zdobiły zabytkowe meble i obrazy. W 1939 r. Niemcy skonfiskowali "Julisin", mordując żonę Wertheima - Julię Kramsztyk. Rezydencję zajął Ludwig Fischer, gubernator dystryktu warszawskiego.
Kilka lat po wojnie wprowadził się tu Bolesław Bierut. Po nim willa kilkakrotnie zmieniała właścicieli i użytkowników. Cztery lata temu ówczesna właścicielka Iwona Buchner przedstawiła projekt przebudowy domu. Miała polegać głównie na dostawieniu do niego wielkiej krytej pływalni. Mimo kontrowersji, jakie wywołały te plany, projekt zaakceptował wojewódzki konserwator zabytków, a następnie starostwo powiatowe w Piasecznie. Właścicielka jednak inwestycji nie zrealizowała, a "Julisin" sprzedała.
To się odbuduje
Przy rozebranej willi wisi tablica informacyjna. W rubryce "inwestor" figuruje firma: Konstancin Real Estate Management Sp. z o.o. specjalizująca się w obrocie nieruchomościami. Jej prezes Witold Sadowski robi wrażenie zaskoczonego: - Ten dom został w całości rozebrany? Nic z niego nie pozostało? - dopytuje. Po czym twierdzi, że willa była kompletną ruiną zdewastowaną przez okolicznych meneli. - Skoro miała tak dużą wartość, to dlaczego przez 50 lat nikt o nią nie dbał? A jak się ją wreszcie ruszyło, od razu wybuchła awantura - ubolewa.
Dlaczego rozebrał budynek bez wymaganych pozwoleń? - Jakieś tam pozwolenia były. Ja sprawą się nie zajmuję, mam od tego ludzi. Zadzwonię zaraz do wykonawców i projektanta - pana Anatola. Oni wszystko wytłumaczą - odpowiada.
Architekt Anatol Kuczyński przedstawia się jako projektant wnętrz. Oznajmia, że prace są prowadzone na podstawie pozwolenia na przebudowę willi wydanego jeszcze jej poprzedniej właścicielce. Gdy zwracamy mu uwagę, że przebudowa to nie to samo, co zrównanie budynku z ziemią, rozkłada ręce. - Ten dom musiał zostać rozebrany. W każdej chwili groził zawaleniem. Cała substancja - kompletny gnój. Nie mieliśmy obowiązku informować o tym konserwatora, bo willa nie była w rejestrze zabytków. A sytuacja wymagała szybkich działań - utrzymuje i zapowiada odbudowę willi. - Zaczynamy ją już w czwartek. Odtworzymy bryłę domu, rozjaśnimy tylko elewacje i dobudujemy planowany basen.
Sprawa dla prokuratora
Wczoraj przy ul. Żółkiewskiego 31 zjawiła się komisja z wojewódzkiego konserwatora zabytków. Willa stała na terenie Konstancina znajdującym się w jego rejestrze. Oznacza to, że każda inwestycja wymaga tu zgody służb konserwatorskich. Wprawdzie sam "Julisin" nie był jeszcze wpisany do rejestru, ale konserwator zamierzał go tam umieścić. - Mamy kartę ewidencyjną tego obiektu z listopada 2006 r. ze zdjęciami. Wyraźnie na nich widać, że willa jest w rewelacyjnym stanie - mówi Kazimierz Sztarbałło, zastępca wojewódzkiego konserwatora zabytków.
O zburzeniu "Julisina" zawiadomił wczoraj Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego w Piasecznie i policję. Dziś skieruje sprawę do prokuratury. - To była samowola. Właściciel willi złamał dwie ustawy: prawo budowlane i ustawę o ochronie zabytków. Miał obowiązek uzyskać naszą zgodę na rozbiórkę - podkreśla Kazimierz Sztarbałło.
Szef nadzoru budowlanego w Piasecznie Mirosław Satalecki najpierw zignorował sprawę, twierdząc, że wszystko jest w porządku. Po telefonie z "Gazety" zajrzał jednak w dokumenty. - W 2004 r. wydaliśmy zgodę tylko na rozbudowę willi o basen i obiekty towarzyszące. Nie na rozbiórkę - przyznał w końcu. Na środę wyznaczył kontrolę w miejscu zburzonej willi.
Komentarz
Rozbiórkę willi Wertheima w skali Konstancina można by porównać do zburzenia w Warszawie hotelu Bristol albo pałacu Błękitnego przy Senatorskiej. Budynek zaprojektowany przez Czesława Przybylskiego należał do najlepszych przykładów nieawangardowej architektury rezydencjonalnej lat 30. w Polsce. Był znakomitym miejscem do mieszkania i eksponowania dzieł sztuki (Wertheim miał ich dużą kolekcję). W latach międzywojennych willa stała się legendą, miejscem skupiającym życie kulturalne miejscowości. Tak było aż do 1939 r. Niemcy zamordowali żonę Wertheima, jego zaś doprowadzili do śmierci. Dziś Gustaw Wertheim został niejako zabity po raz kolejny. Już nie przez okupantów, ale barbarzyńców, którzy kupili posesję i bezwzględnie zburzyli jego dom. Jest to tym bardziej skandaliczne, że akurat w Konstancinie przykładów uratowanych zabytków nie brakuje.
Jerzy S. Majewski
Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna
P.s. od siebie jeszcze dodam że na terenie tej willi znajdowaly się podobno 2 schrony. Pierwszy przerobiony zostal przed wojną przez właściciela willi na schron z pomieszczenia piwnicznego, a drugi powstał w czasie wojny gdy willę zajęli Niemcy (powstał w ogrodzie i miała znajdować się w nim radiostacja)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|