|
Wojenne tajemnice - WARSZAWA i OKOLICE Stroroom WERTTREW'a
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
maciejszkocki
Don Penetratore
Dołączył: 14 Mar 2006
Posty: 2825
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 43 razy Ostrzeżeń: 0/7 Skąd: z Mokotowa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 8:10, 06 Lut 2009 Temat postu: 6 lotnisk Warszawy |
|
|
Rzeczpospolita z dnia 06 lutego 2009 - dodatek Życie Warszawy.
[link widoczny dla zalogowanych]
Artykuł ciekawie zilustrowany - polecam.
Pierwsze warszawskie lądowisko to tor wyścigów konnych przy ulicy Polnej, z czasem przekształcony w Lotnisko Mokotowskie. Przed wojną przeniesiono je na Okęcie. Mieliśmy posiadać też dwa inne – na Bielanach (w rejonie obecnego Wrzeciona) i na Gocławiu. Natomiast po wojnie zbudowano ogromne lotnisko wojskowe na dzisiejszym Bemowie.
Konnaja skaczka
Teren wyścigów konnych zwany był za czasów carskich – urzędowo – Miesto dla konnoj skaczki. Znajdował się on po zachodniej stronie dzisiejszej ulicy Polnej. I tam to w 1909 roku warszawiacy obejrzeli pierwszy samolot. Rok później powstało Koło Awiatorów korzystające z Wyścigów. Potem wzloty odbywały się z trawników biegnących tam, gdzie dziś biegnie Trasa Łazienkowska. Pierwszy Polak wystartował w 1911 roku i jak wspominał „Kurier Warszawski” – „Wzdłuż ulicy Marszałkowskiej powrócił na pole wyścigowe, okrążył lotnisko i lekko wylądował”. W ten to sposób stołeczna prasa uznała, że teren „konnoj skaczki” stał się lotniskiem. W tym miejscu nie możemy oprzeć się od zacytowania niezwykle smakowitego opisu, jak to z nieba „furkotanie śruby dobiegało na niziny”.
Z czasem lotnisko zajmowało coraz większy obszar Pola, ale prawdziwa rozbudowa nastąpiła dopiero podczas niemieckiej okupacji, po 1915 roku. Co ciekawe, już wtedy zdawano sobie sprawę, że obiekt hamuje rozwój Warszawy w kierunku południowym i ludzie odpowiedzialni za miasto planowali w przyszłości trzy lotniska – wojskowe na Okęciu, sportowe na Bielanach oraz wielkie pasażerskie na Gocławiu.
Do początku lat 30. mokotowskie lotnisko (trawiaste) działało w najlepsze i mimo późniejszych przenosin na Okęcie wciąż lądowały tam samoloty. Ciekawostka – jeszcze przez dwa lata po wojnie pojawiały się tam maszyny, głównie wojskowe.
Ziemie Okęckich
Ze starych dokumentów wynika, że w XVI wieku na południe od miasta istniał majątek ziemski rodziny Okęckich. I stąd nazwa lotniska, które zaczęło powstawać w 1924 roku. Po sześciu latach przeniosło się tam kilka eskadr bojowych, a w 1934 roku – samoloty cywilne. To była feta, nie tak jak dzisiaj. „Kurier Polski” donosił, że na uroczystość „przybyli – p. premier Jędrzejewicz, marszałek Sejmu, pięciu ministrów, korpus dyplomatyczny z ambasadorami Stanów Zjednoczonych, ZSRR i Włoch” oraz przylecieli dyrektorzy siedmiu europejskich linii lotniczych. Potem nadjechał prezydent RP – Ignacy Mościcki, a mszę odprawił biskup polowy Gawlina. Tymczasem konkurencyjny „Kurier Warszawski” studził euforię, gdyż napisał, że „jest to dworzec tymczasowy, nim nie powstanie inny, specjalnie budowany”.
Ponad terenem wznosiła się 50-metrowa wieża z latarnią lotniskową, widoczną w promieniu 100 kilometrów. Tak bowiem rozwiązywano wtedy problemy nawigacyjne – nie było jeszcze radarów, a piloci musieli mieć ułatwioną orientację.
Okęcie zostało mocno zniszczone w kampanii wrześniowej, ale Niemcy natychmiast przystąpili do jego rozbudowy, zakładając m.in. nowy, betonowy pas startowy. Na zajętych ziemiach polskich była to ich najsilniejsza baza lotnicza. Podczas powstania bali się sowieckich desantów lotniczych. Jeden z hitlerowskich dokumentów wspomina, że: „Zamiar przeciwnika, aby po zajęciu obu lotnisk (w tym i bielańskiego – przyp. red.) przekazać je Rosjanom w celu dokonania desantu lotniczego, nie udał się...”. Skutkiem tych obaw było wysadzenie w powietrze, przy pomocy zakopanych bomb, pola wzlotów na Okęciu i głębokiego przeorania całego terenu. Na fotografiach lotniczych z 17 września pole wygląda już jak ser szwajcarski. – Te zdjęcia to przyczynek do innego opisania czasu. Innego spojrzenia na przebieg powstania – mówi nam znany varsavianista i analityk fotografii lotniczych Zygmunt Walkowski.
Ciekawe, że na Okęciu wylądował jeden z uszkodzonych liberatorów niosących pomoc Warszawie (druga zestrzelona maszyna – latająca forteca – znalazła się na nieużytkach dzisiejszego lotniska na Bemowie).
Po wojnie Okęcie przez długie lata pozostawało nieodbudowane, a odprawy pasażerów odbywały się w nieprzystosowanych budynkach. Murowany terminal pojawił się dopiero w połowie lat 60.
Zapomniane
Jak już wspomnieliśmy, przed wojną postanowiono wybudować dwa kolejne lotniska – na Bielanach i Gocławiu. Te pierwsze, zwane też młocińskim, nie wyszło poza fazę trawiastego terenu z utwardzonym polem wzlotów. Niemcy rozbudowali je nieco, ale w dalszym ciągu było to lotnisko polowe bez budynków. Polskie ataki zaczęły się na początku powstania i niestety były niezwykle krwawe. Jeden z akowców zgrupowania „Grupa Kampinos” wspominał potem drugie z kolei natarcie: „Szaleje ostrzał artyleryjski. Widzę odwrót naszej tyraliery (...). Batalion poniósł znaczne straty w zabitych”. Bielan nie zdobyliśmy, jednak Luftwaffe tak obawiała się utraty terenu, że zniszczyła go już w sierpniu.
Lotnisko rozpościerało się na wysokości cmentarza Włoskiego, po lewej stronie szosy gdańskiej wyjeżdżając z miasta. Po wojnie teren ten opuszczono, a potem przeznaczono na osiedle mieszkaniowe. Dziś rozpościerają się tam domy Wrzeciona i kawałek Huty Warszawa.
Drugie niedoszłe lotnisko znajdowało się na Gocławiu – co ciekawe – przebieg ulic – poprzecznej Bora-Komorowskiego oraz obwodowego ciągu Abrahama i Meissnera – odtwarza planowane i częściowo wybudowane drogi startowe. Ale po roku 1976 pozostały tylko resztki budynków hangarowych od strony Wału Miedzeszyńskiego.
Dziwna wieża
Na początku lat 50. mieszkańcy Żoliborza zauważyli na zachodzie dziwną, kopulastą, oszkloną wieżę. Stała w rejonie Boernerowa, gdzie nikt nie miał prawa się zapuścić, bo był to teren wojskowy. Z czasem zaczęły się z niego wznosić samoloty odrzutowe. Co bardziej bystrzy dostrzegli też przy szosie gdańskiej, tam gdzie dziś stacja benzynowa, rzędy dział przeciwlotniczych. Ta artyleria w ramach ćwiczeń waliła do płóciennych worków ciągniętych na linie przez samoloty – to były rodzaje rur znajdujących się około 100 metrów za maszyną. Czasami zestrzeliwano je albo mieszkańcom tak się wydawało.
Na Bemowie, od końca lat 40., budowano bazę lotniczą z zakładami badawczymi i remontowymi oraz dwoma wielkimi pasami startowymi. Jeden istnieje do dziś – to tzw. lotnisko sportowo-sanitarne, a drugi to ciąg ulicy Powstańców Śląskich. Zaś dziwna wieża służyła kontroli lotów; widoczna jest na południe od wspomnianej ulicy.
Same lotnisko, mimo dobiegającego zeń huku silników, było za komuny tajne. Tak tajne, że plany Warszawy tam nie sięgały, a drogi kończyły się ślepo, jakby było tam jedno wielkie pastwisko.
Teren ten, według niepotwierdzonych przekazów, wcześniej wykorzystywało carskie, a potem niemieckie, cesarskie lotnictwo. Polskie samoloty w zasadzie stamtąd nie startowały, a to dlatego, że w tym rejonie rozciągała się jedna z największych na świecie anten radiowych – dla komunikacji transatlantyckiej. Wzniesiona na początku lat 20. miała prawie trzy kilometry długości. Oparta była na dziesięciu 130-metrowych masztach i gdyby ktoś chciał tam latać, mógłby zahaczyć o druty. Okoliczni mieszkańcy wspominali, że Niemcy wysadzili słupy w 1945 roku. Cztery betonowe podpory jednego z nich widoczne są na przedłużeniu ulicy Księżycowej, około pół kilometra od wejścia do lasu, po lewej stronie za kanałkiem; zachęcamy do spacerów.
Wojsko wynosiło się z lotniska etapami, od początku lat 70., a jego miejsce zajęły cywilne osiedla. Pozostał tylko pas idący w stronę śmieciogóry, który ciągle chcą zlikwidować.
Zagadka
Dzięki uprzejmości pana Zygmunta Walkowskiego otrzymaliśmy zdjęcie wykonane przez niemiecki zwiad powietrzny 26 stycznia 1945 roku. Wtedy to hitlerowskim pilotom ukazało się 400-metrowe odśnieżone pole wyznaczone na tyłach Fortu Mokotowskiego. Dziś to rejon ulicy Gimnastycznej i Klubu Sportowego Gwardia przy ul. Racławickiej.
Analitycy Luftwaffe nazwali je „Lądowisko Warszawa – Mokotów” i dopisali – „Typ nie rozpoznany”. Obiekt musiał powstać między 18 a 25 stycznia, po przebadaniu i ewentualnym rozminowaniu terenu. W tym czasie pola wzlotów i drogi kołowania lotnisk bielańskiego oraz okęckiego były wysadzone w powietrze, a tereny znajdujące się wokoło głęboko zaorane, by żadna z maszyn nie mogła tam bezpiecznie wylądować. Wracając do Racławickiej – prawdopodobnie Rosjanie postanowili zbudować tymczasowe lądowisko dla maszyn łącznikowych – na lewym brzegu Wisły. Niestety, nie natrafiliśmy na informacje, czy lądowały tam samoloty, a jeśli tak – to jak długo.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
michel
Moderator
Dołączył: 14 Lis 2006
Posty: 1640
Przeczytał: 1 temat
Pomógł: 44 razy Ostrzeżeń: 0/7 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pią 12:32, 06 Lut 2009 Temat postu: Re: 6 lotnisk Warszawy |
|
|
maciejszkocki napisał: |
Drugie niedoszłe lotnisko znajdowało się na Gocławiu – co ciekawe – przebieg ulic – poprzecznej Bora-Komorowskiego oraz obwodowego ciągu Abrahama i Meissnera – odtwarza planowane i częściowo wybudowane drogi startowe. Ale po roku 1976 pozostały tylko resztki budynków hangarowych od strony Wału Miedzeszyńskiego.
[/i] |
Niedoszłe???
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mohort
Moderator
Dołączył: 07 Lut 2007
Posty: 3979
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 109 razy Ostrzeżeń: 0/7 Skąd: Warszawa, Powiśle - Mokotów
|
Wysłany: Pią 13:03, 06 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
....i do tego powiedźcie mi w czym różni się ten temat od tematu "Sześć lotnisk Warszawy"..???
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|